Namiot rap & trap student party

Całą imprezę, przez kilka godzin nakręcała dwójka pozytywnie zakręconych i pełnych energii mężczyzn, mianowicie – projekt Kai-Zen. Są to specjaliści od najlepszych muzycznych perełek, zaczynając od housowych brzmień, kończąc na  czarnych rytmach. Temperaturę na parkiecie podkręciło mocno trapowe brzmienie. Oprócz tego można było jeszcze pobawić się do muzyki takiej jak: future house, r&b, hip-hop czy dancehall, a efekty świetlne tylko nakręcały klimat.

Ale dopiero po 23.00 namiot wypełnił się praktycznie po brzegi ludźmi, którzy głośno wykrzykiwali „Quebo, Quebo!”, zanim jeszcze zdążył się pojawić. A gdy już to zrobił, namiot po prostu wybuchł. Ale tylko pozytywną energią! Wszyscy głośno śpiewali starsze i nowsze kawałki polskiego rapera. To co się działo, nawet ciężko opisać słowami. Ludzie w namiocie po prostu wariowali, ale nie ma się co dziwić, bo jak rapował w swoim kawałku Quebo – jego „fani są sajko”. I tu trzeba przyznać rację! Podczas wspólnej zabawy, raper rzucił się w tłum, który miał bardzo trudno puścić go z powrotem na scenę. A sam utwór „Madagaskar” został zagrany trzy razy, choć za każdym razem w namiocie panowało takie samo szaleństwo, a panowie na scenie dbali o to, by ugasić pożar energiczny, wylewając butelki z wodą w fanów. Trudno nawet zliczyć, ile razy ludzie krzyczeli „Dziękujemy!”, gdy raper opuszczał scenę po ponad godzinnym widowisku.

Po niezwykłym koncercie Quebonafide, imprezę dalej rozkręcał Kai-Zen. W międzyczasie szczęściarze mieli okazję dostać autograf od Quebo, a nawet zrobić sobie z nim selfie. Mamy nadzieję, że za rok namiot wybuchnie taką samą energią, a sam Kai-Zen oraz Quebonafide znów w nim zawitają.


Relację przygotował Media Team

tekst: Ewelina Bramowicz

foto: Filip Połoch